Jeśli pracodawca spotkałby złotą rybkę, to jego pierwsze życzenie dotyczyłoby pewnie zwiększenia efektywności zatrudnionych podwładnych. Gdyby tak mogli oni pracować bez wytchnienia! Niestety, każdy pracownik potrzebuje czasem odpoczynku, stąd prawo do urlopów i zwolnień. I jeśli podwładny wykorzystuje swoje prawo z umiarem, wszystko jest w porządku. Problem pojawia się wtedy, gdy “L-4” od jednego pracownika podejrzanie piętrzą się na biurku szefa, a jego absencja zaczyna być naprawdę niepokojąca.
Gdy L-4 staje się kluczem do ucieczki…
Nawet jeśli pracownik jest “podejrzany”, zawsze trzeba stosować wobec niego zasadę domniemania niewinności. Zamiast oskarżać kogoś o to, że bezpodstawnie robi sobie wolne od pracy, warto przeprowadzić z nim spokojną, kulturalną rozmowę. Może ta osoba rzeczywiście tak dużo choruje? Jeśli jednak poznamy, że kłamie, możemy spróbować innych sposobów na ukrócenie tych niedopuszczalnych zachowań. Jednym z nich, niestety najbardziej drastycznym, jest zgłoszenie naszych podejrzeń do ZUS-u i poproszenie urzędnika o kontrolę. Jeżeli jednak problem dotyczy więcej niż jednego pracownika i nie panuje w tym momencie epidemia grypy, warto zastosować np. specjalny system motywacyjny. Polega on na zwiększeniu frekwencji poprzez zachęcenie pracowników do przychodzenia do pracy – możemy choćby ogłosić, że osoba, która w danym miesiącu nie będzie miała nieobecności, dostanie premię albo nagrodę. Niestety, taki system ma również spore wady. Może bowiem zdarzyć się tak, że chęć zdobycia premii przyciągnie do pracy nawet osoby, które faktycznie są chore – co prędzej czy później skończy się zarażeniem połowy zespołu, a nasze straty będą jeszcze większe.
…trzeba zbadać jej przyczyny
W mniemaniu większości pracodawców, jeśli pracownik zbyt często opuszcza dni robocze, należy go ukarać lub zwolnić. Jeżeli problem dotyczy jednak kilku lub kilkunastu osób, to czy można zwolnić je wszystkie? W takiej sytuacji znacznie lepiej będzie zajrzeć do źródła problemu, przeprowadzając np. badanie satysfakcji pracowników. Po przestudiowaniu wyników, prawdopodobnie okaże się, że podwładni nie są zadowoleni z warunków panujących w miejscu pracy albo dotknęło ich wypalenie zawodowe. Wtedy zamiast karać i zwalniać, narażając się na powtórzenie tej samej sytuacji za jakiś czas z kolejnymi pracownikami, warto po prostu zmienić to, co szwankuje w naszej organizacji. Jest to wprawdzie proces długotrwały, ale po pewnym czasie z pewnością przyniesie on satysfakcjonujące wyniki i okaże się trafioną inwestycją.