Jeszcze niedawno wielozadaniowość i burze mózgów były podstawowymi metodami pobudzania kreatywności i produktywności. Nowe badania pokazują jednak, że oba te zjawiska mogą mieć negatywny wpływ na pracowników, powodując tym samym nie wzrost, lecz spadek obu pożądanych cech.
Naukowcy od dawna zwracali uwagę, że nasz mózg posiada ograniczone zasoby koncentracji, które nie pozwalają na jednoczesne skupienie się na wielu zadaniach. Mimo to multitasking kwitnął, a przełożeni dokładali pracownikom kolejne obowiązki, myśląc że pobudzą ich tym samym do skuteczniejszej pracy. Jedynie drobny ułamek ludzi (ok. 2%) jest w stanie dobrze wykonywać kilka zadań jednocześnie. Psychologowie podkreślają, że przy multitaskingu działamy wolniej i częściej popełniamy błędy, jesteśmy bardziej zestresowani, a to z kolei negatywnie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie. Gwoździem do trumny wielozadaniowości mogą być jednak wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Londyńskiego. Pokazały one, że multitasking może działać na nasz mózg podobnie jak nieprzespana noc, obniżając poziom IQ aż o 10 punktów.
Burze mózgów spopularyzował w latach 40 XX wieku Amerykanin Alex Faickney Osborn. Swobodna wymiana pomysłów na rozwiązanie konkretnego problemu była od tego czasu postrzegana niemal jak święty Graal zarządzania. Tymczasem nowsze badania poddają w wątpliwość jej skuteczność. Okazuje się bowiem, że pracując w grupie nasza kreatywność spada. Związane jest to z różnymi zjawiskami psychologicznymi, takimi jak konformizm, który nakazuje nam wpasować się w grupę i narzucony schemat działania. Podczas burzy mózgów zazwyczaj dominuje jedna osoba, która narzuca innym swoje zdanie. Ponadto poświęcenie czasu na analizę pomysłów innych członków grupy sprawia, że często nie zastanawiamy się dogłębnie nad innymi rozwiązaniami. Zdarza się nawet, że słysząc propozycje pozostałych członków grupy decydujemy się nie przedstawiać swojej.