Ambicja, ciężka i rzetelna praca to często za mało, by piąć się po szczeblach kariery. Każdy, kto chce sięgnąć szczytu, musi pamiętać, że jesteśmy zwierzętami społecznymi, a to znaczy, że relacje międzyludzkie odgrywają w naszym życiu niebagatelną rolę. Nie inaczej jest też w życiu zawodowym.
Pierwszym krokiem do udanej kariery zawodowej jest stworzenie relacji z przełożonymi. Oprócz ciężkiej pracy musimy nauczyć się „zarządzania w górę”. Co to znaczy? Ano tak jak szef zarządza swoimi podwładnymi, tak i my musimy poznać naszych przełożonych na tyle, by umieć wpływać na ich decyzje. I nie chodzi tu wcale o manipulowanie nimi. Raczej o budowanie relacji, w której przełożony „z pierwszej ręki” zna nasze kompetencje.
Niestety próżno jest szukać rzetelnej wiedzy na temat tego, w jaki sposób „zarządzać w górę”. Przez większość specjalistów, w tym trenerów, postrzegane jest to jak ciemna strona mocy. Coś czego nie powinno się robić, a tym bardziej o tym mówić. Tymczasem to właśnie bez rzetelnej wiedzy połączonej z rozważaniami natury etycznej najłatwiej sprawić, by działania tego typu były niemoralne. Najbardziej niebezpieczne jest bowiem to, co pozostaje w szarej strefie, nie jest jasno zdefiniowane, a brak dyskusji sprawia, że nie jest poddane żadnym zasadom. Z jednej strony trudno przecież uznać budowanie relacji z przełożonymi, jako coś z gruntu złego. Z drugiej strony łatwo jest wykształcić sobie etycznie naganne nawyki.
„Zarządzanie w górę” to prawdziwe pole minowe. Niestety bez niego trudno wyobrazić sobie karierę zawodową i skuteczne pięcie się po jej szczeblach. Chcielibyśmy, żeby o naszych awansach decydowały nasze kompetencje i ciężka praca. W rzeczywistości jednak czynniki te nie zawsze są języczkiem u wagi, które decydują o awansie lub jego braku. Duży, a czasem decydujący, wpływ mają bowiem relacje z przełożonymi. Dlatego też warto uczyć się jak je budować.