Portal wiedzy dla kadry kierowniczej


Kapitan schodzi ostatni

Kapitan schodzi ostatni

Kapitanoza to fenomen polegający na bezkrytycznym i bezrefleksyjnym wykonywaniu poleceń przełożonych, którzy uznawani są za autorytet. I może nie byłoby to tak bardzo niebezpieczne i zdradzieckie w skutkach, gdyby nie to, że szef nie zawsze ma rację. I właśnie osoby podważające i próbujące przeciwstawić się firmowemu poddaństwu najczęściej dobrze na tym wychodzą.

Określenie kapitanoza nawiązuje do katastrofy lotniczej ze stycznia 1982 roku, kiedy to załoga Boeinga 737 biernie wykonywała polecenia kapitana i nie zareagowała nawet w sytuacji, w której zdawali sobie sprawę, iż decyzji przez niego podejmowane mogą skończyć się tragicznie. W efekcie, chwilę po starcie, maszyna z powodu oblodzenia skrzydeł uderzyła w most i spadła do rzeki. W katastrofie zginęło ponad 70 osób.

Firmy, w których na porządku dziennym jest ślepe posłuszeństwo i kompletny brak możliwości otwartej rozmowy między pracownikiem a pracodawcą, są wszędzie i w każdej branży. Tak jak załoga Boeiga, biernie wykonują polecenia, nawet jeśli wiedzą, że te są złe lub zupełnie pozbawione sensu. Boją się wyrazić swoje zdanie, obawiają się konfrontacji z osobą stojącą wyżej w hierarchii.

A to najczęściej ma fatalne skutki dla firmy. Chęć unikania konfliktu za wszelką cenę szkodzi nie tylko danej osobie, ale także jej kolegom. A nawet samemu „kapitanowi”. To bowiem odwaga oraz pewność siebie pracowników napędza biznes oraz to, co zdaje się decydować o jego sukcesie: innowacyjność oraz wysoką jakość. Zespół, w którym pracownicy boją się wyrażać swoje opinie to zespół przeciętny – warunkiem rozwoju firmy jest bowiem wytyczanie nowych szlaków, kontestowanie zastanego porządku rzeczy. Uparte milczenie szczególnie niebezpieczne jest, kiedy z powodu błędnych decyzji autorytetu oraz zgodnego milczenia podwładnych, firma zaczyna tracić. Klęska jest nieuchronna – nikt bowiem nie chce odważyć się pierwszy zabrać głos.

Dobrze zarządzane firmy to takie, w których szef nie boi się krytyki oraz sam inspiruje innych do zabrania głosu i chwalenia się pomysłami. Przyzwolenie to powinno być jednak objęte pewnymi ramami – wskazywanie wad danego pomysłu nie powinno oznaczać obrażania pomysłodawcy, krytyka zaś skoncentrowana musi być nie tyle na problemie, co na sposobie jego rozwiązania. W takiej atmosferze rodzi się zespół ludzi kreatywnych, otwartych i zaangażowanych. I w nich rozkwitać mogą osoby, których buntownicza natura oraz naturalny entuzjazm mogą zadziałać na korzyść firmy. Oraz kapitana. Kapitana, który potencjał takiego pracownika dostrzegł przecież już podczas rekrutacji.

Nie trudno jest samego siebie uznać za autorytet. Nie trudno jest w sobie samym zobaczyć studnię mądrości i z przekonaniem twierdzić, iż nie ma nikogo bardziej kompetentnego. Zdecydowanie większych wyzwaniem jest spokojne przyjęcie za fakt tego, że w pewnym momencie znajdzie się ktoś lepszy, mądrzejszy, bardziej twórczy, a może wręcz geniusz. I właśnie umiejętne wykorzystanie tego, co oferuje wyróżnia dobrego kapitana od złego.

Dodaj komentarz