Czym jest MBO – inaczej nazywane metodą zarządzania przez cele? Gdy przedsiębiorstwo napotyka nietypowe problemy lub chce osiągnąć ponadprzeciętne wyniki, menedżerowie i pracownicy muszą wyjść poza schemat i połączyć siły.
Środek do osiągnięcia celu
Każda firma przynajmniej w teorii zakłada sobie pewne cele. Dążenie do nich w rzeczywistości wygląda różnie – to, czy udaje się osiągnąć zamierzone rezultaty, w dużej mierze zależy od efektywności zarządzania. Jednak nawet jeśli zarządowi firmy trudno zarzucić błędy w działaniu, to czasem zdarzają się sytuacje, gdy “zwykłe” metody po prostu przestają wystarczać. Wtedy ów zarząd zwraca się do menedżerów z konkretną propozycją: mają pokazać, co można zrobić, by poprawić wyniki przedsiębiorstwa. Odpowiedzi powinny być przejrzyste i dające przełożyć się na praktykę.
Czy ten pomysł coś zmieni?
Jednym z najważniejszych elementów MBO jest tzw. etap kontraktowania pomysłów. Zaczyna się od tego, że każdy menedżer wychodzi z jakąś inicjatywą. Musi być ona opisana w dość rozległy sposób – jak ma wyglądać, kiedy ma zostać przeprowadzona, jakie są warunki do jej spełnienia itd. By zmiana była “dobrej jakości”, menedżer musi wskazać osobę, która zaopiniuje jego pomysł – tzn. oceni, czy rzeczywiście ma on sens. Najważniejsze jest jednak to, by menedżer umiał pokazać, co jego idea zmieni w firmie. Jeśli tak się dzieje, przełożony zakontraktowuje pomysł i zezwala na jego wdrożenie.
Najprościej, znaczy najlepiej
Ważnym elementem metody MBO jest także fakt, iż realizuje się tylko te pomysły, które są rzeczywiście konieczne. Jeśli menedżer uzna, że np. tylko dwa z pięciu opracowanych przez niego rozwiązań są najważniejsze, to za zgodą przełożonego nie powinien w ogóle realizować pozostałych. Niebagatelne znaczenie ma tutaj również premia – a dokładnie jej brak. Jak mówi Krzysztof Dorniak, doświadczony trener biznesu, perspektywa nagrody za podjęty trud zabija spontaniczność i chęć podejmowania ryzyka. Menedżer, który liczy na premię, zaczyna kalkulować i najczęściej dochodzi do wniosku, że realizacja jego pomysłów wcale mu się nie będzie opłacać. A przecież nie o to chodzi.