Proporcje czasu spędzanego w pracy na przestrzeni lat bardzo się zmieniły. Kiedyś to robotnicy pracowali po 11 godzin dziennie, a bogaci lub najlepiej wyedukowani pracowali najmniej, dziś to menedżerowie czy freelancerzy pracują znacznie więcej niż przeciętny robotnik czy etatowiec – role się więc diametralnie odwróciły.
Obie te grupy dzieli nie tylko czas pracy, ale także wysokość wynagrodzenia. Różnica ta bierze się m.in. z efektu substynacji – co oznacza, że wyższa pensja zwiększa także koszty utraconych korzyści, które odnotowujemy, gdy nie pracujemy. Wolny weekend od pracy oznacza nie tylko wydatek na rozrywkę, ale także utratę pieniędzy, które moglibyśmy zarobić, pracując w tym czasie.
Znaczący wpływ ma na to także to, że proste mechaniczne prace, które mógłby wykonywać człowiek – wykonują maszyny – co daje niższe koszty pracy. Ponadto pracę zawsze możemy mieć przy sobie – wystarczy smarfon czy laptop, aby dzięki taniej technologii nie tylko wykonywać obowiązki szybko i w każdym miejscu, ale także wydłużyć czas pracy. Również utrzymacie zdrowego balansu pomiędzy pracą a życiem prywatnym staje się coraz trudniejsze – granice zacierają się. Jesteśmy bowiem społeczeństwem informacyjnym, a nieustanne podłączenie do sieci sprawia, że tak naprawdę nasza praca kończy się przed zaśnięciem, gdy ostatni raz zaglądamy do skrzynki mailowej na smartfonie.